Nauczyć go tańczyć i przeżyć

0
1298

Może nie każda z nas mogłaby zostać nagradzaną smsami bohaterką „Tańca z gwiazdami”, ale która nie wzdycha cichutko, zapatrzona w wirowy ruch ekranowych tancerzy? A nawet jeśli nie marzy się nam rumba w objęciach Maseraka, na oczach milionów telewidzów (znaj swoje miejsce, szara myszko!), to na pewno rozmyślamy o – bliższej rzeczywistości – okazji do szaleństw na parkiecie. Karnawał to tańce, hulanki, swawole. Przynajmniej raz na jakiś czas. Co najmniej ze swoim mężczyzną. Ale jak sprawić, aby wychowany na boisku niedoszły Ronaldo polskiej reprezentacji  poczuł dreszcz na dźwięk inny niż sędziowski gwizdek? Nie da się ukryć, że to niełatwe zadanie.

Pierwsza myśl  – zapisać go (nas) na kurs tańca. Prostota tego rozwiązania jest jedynie pozorna – jaką wybrać szkołę? Jaki taniec? A może przyspieszony kurs tańca towarzyskiego? To ostatnie zdecydowanie odradzam: nawet po dwóch intensywnych tygodniach zajęć, Twój mężczyzna ciągle będzie mylił walce, deptał palce i upokarzająco liczył na głos (albo pod nosem). Opcja  „jeden taniec, ale porządnie”, rozbija się o problem esencjalny – jaki rodzaj wybrać? Salsa? Zmysłowa i  rozpalająca leniwą wyobraźnię… Niby dobrze, ale którą konkretnie wybrać: Los Angeles, New York czy Cubana? Można zdecydować bardziej klasycznie i wybrać tango – jeśli potrafimy rozróżnić tango nuevo, tango vals i milonga. A dlaczego nie zwariowany rock&roll? Albo samba? A co z polskimi tańcami ludowymi? Wyobrażacie sobie zaskoczone miny waszych znajomych po pokazie szalonego obertasa?

A nawet jeśli uda nam się wybrać szkołę tańca, znaleźć sympatycznego instruktora i ustalić dogodne godziny zajęć (przy założeniu, że Miś będzie chodził regularnie i chętnie), to wcale nie znaczy, że nasze zabiegi przyniosą zamierzony skutek. Co jeśli świeżo ukoronowany król parkietu zacznie ćwiczyć swoje nowo zdobyte umiejętności na firmowych imprezach wśród grona współpracowniczek? Duszna klubowa atmosfera sprzyja rozluźnieniu obyczajów, a kto wie, w co mogą przerodzić się niewinne przytulańce na parkiecie. Dla spokoju Waszego związku porzućcie taneczne ambicje – a kochany niech sobie siedzi, pije, pod stół spada – byle nie swingował z żadną koleżanką!

Aleksandra Rydzy